Chodzi o wypowiedź Joanny Senyszyn z połowy stycznia tego roku. Przed Trybunałem Konstytucyjnym toczyła się wówczas rozprawa na temat ustawy deubekizacyjnej.
Przeczytaj koniecznie: Joanna Senyszyn wytańczyła tytuł królowej!
Lewica zaskarżyła ten projekt twierdząc, że odbieranie pieniędzy funkcjonariuszom służb PRL jest niezgodne z konstytucją. Sędziowie odroczyli rozprawę tuż po jej rozpoczęciu, a posłanka Senyszyn w jednym z programów TVN24 podsumowała działalność TK zwrotem "trybunał prostytucyjny".
Rozpętało to burzę, bo w kodeksie karnym jest zapis, że "publiczne znieważenie lub poniżenie konstytucyjnego organu RP" podlega karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia. Sprawą zainteresowała się prokuratura i we wtorek zapadła oficjalna decyzja: rusza śledztwo w tej sprawie.
Patrz też: Senyszyn straszy z okładki!
Joanna Senyszyn o komentarz do sprawy pokusiła się już kilka dni temu, gdy do prokuratury wpłynęły na nią skargi. Stwierdziła, że niczego się nie obawia, bo "w Polsce jest jeszcze szacunek dla wolności słowa".