Na przykład, że celebryci to ludzie znani z tego, że są znani. Albo to ludzie, którzy lansują się, bo uwielbiają być na językach innych, albo - częściej - robią to, bo to się im po prostu opłaca!!! Dla pieniędzy, dla kariery zabiegają, żeby być w mediach, a kiedy media pokażą coś, co nie przypadnie im do gustu, podnoszą straszliwy płacz, a co bardziej niemądrzy grożą sądem. Bo kim byłaby na przykład utyskująca na straszne media aktoreczka, gdyby te straszne media jej nie pokazywały? Gdyby była aktorką, to byłaby aktorką oczywiście. Gdyby nią była...
Ta refleksja przyszła mi głowy, kiedy patrzę na Kazimierza Marcinkiewicza, który wygrażał mediom: "Wara od mojego prywatnego życia", a potem lansował się w kolorowych pismach razem z nową żoną. Teraz można ich zobaczyć w Internecie, bo bardzo chcą być oglądani. Czy kogoś takiego można brać poważnie, czy raczej traktować z pobłażliwą czułością? Jestem za drugą, przyjaźniejszą opcją. Bywają też niestety Znane Twarze Agresywne - aż do granic głupoty. Jeden z takich celebrytów zarzuca mi przed sądem, że "Super Express" pokazał zdjęcia jego dzieci, choć zamazaliśmy ich twarze. Między innymi za to celebryta chce pieniędzy. Potem widzę, jak gna z dziećmi i żoną na jakieś przyjęcie i ochoczo pozuje fotoreporterom z całą rodziną w różnych pozach. A w sądzie za to samo pogniewany. W nowym roku mam dla naszych kochanych celebrytów prośbę, która ułatwi mi życie, a im samym pomoże w karierze: skoro zdecydowaliście się już być celebrytami, to nie róbcie z siebie idiotów, udając primadonny.