Na początek uproszczony rachunek matematyczny. Monika S. (36 l.) poprosiła Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Bydgoszczy o pomoc w zakupie pieca, który kosztuje kilkaset złotych. A MOPS zamiast pomóc... wolał jej zabrać dzieci. Miłosz (16 l.), Dorian (14 l.), Gracjan (10 l.) i Julian (3 l.) niebawem trafią prawdopodobnie do rodziny zastępczej, która za opiekę nad pociechami dostanie... ponad 6500 złotych! Gdzie tu logika?
>>> Dramat na Karuzeli! Lina przydusiła dwóch chłopców
Monika S. (36 l.) nigdy nie miała łatwego życia. Samotnie wychowuje czwórkę chłopców, alimenty (w sumie 2 tys. zł) ledwo jej starczają na życie. Brakuje jej na przybory szkolne, ubrania dla dzieci, rodzina nie je delikatesów. Ale jednego o Monice S. powiedzieć nie można: że nie jest troskliwą matką! Gdy popsuł się piec, w obawie o to, jak przetrwają zimę, poszła do urzędników z MOPS o pomoc finansową. Ale nie dostała pieniędzy. W dodatku do sądu skierowano sprawę o odebranie jej dzieci. Przerażona kobieta zaczęła się ukrywać. Po dwóch tygodniach policja ją namierzyła. Dzieci trafiły do bidula, matka na komisariat. Grozi jej kara 3 lat więzienia. – Kobieta została zatrzymana. Postawiono jej zarzut przetrzymywania dzieci bez zgody osoby uprawnionej – mówi nadkomisarz Monika Chlebicz (33 l.) z bydgoskiej policji. Monika S. odwołała się od decyzji sądu rejonowego.
Z ostatniej chwili: wczoraj Sąd Okregowy w Bydgoszczyuchylił postanowienie sądu rejonowego i pozwolił na powrót dzieci do domu. To jednak nie koniec ich koszmaru. Nadal toczy się postępowanie o odebranie ich matce.