Młode prosięta zapakowane są w całości próżniowo w folię i sprzedawane w dziale mięsnym. Mają od 3 do nawet 10 kg. Widok dla niektórych może być wręcz szokujący.
Na nowy produkt w Makro zareagowała już fundacja Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt "Viva!". Opublikowała jedno ze zdjęć na swoim profilu na Facebooku.
Zobacz też: Wegetariańskie obiady w szkole
Komentarze z dwóch stron: Tak czy nie?
Jednen z uzytkowników Facebooka napisał pod zdjęciem ze świnką w lodówce:
- Jeszcze powinni przy każdym stoisku mięsnym puszczać film jak została zarżnięta KROWA, CIELACZEK, OWCA, OWIECZKA czy ŚWINIA i nie zakrywać oczek dzieciom, niech widzą z czego są cielęce paróweczki i z jak jest robiony pasztecik z kurcząt (...)
Sprawdź też: Wegetarianin znaczy dużo lepszy kochanek
Inny facebookowicz dodał komentarz:
- Bardzo dobrze, niech pokazują konsumentom, że mięso nie rośnie na drzewie, a kotlet mielony to nie zbiór kosmicznych pierwiastków, ale uszu, oczu, nóg, tułowia, że to, co udaje "apetyczny" kawałek mięsa na półce był kiedyś całością i życiem. Sami sobie strzelają w kolano, bo wydaje mi się / mam nadzieję, że taki widok może skłonić ludzi do myślenia. I jeszcze jedno - dzieci. Prawdopodobnie niejedno zada rodzicowi "niewygodne" pytanie widząc powyższe.