Od przyszłego roku wszystkie kraje Unii Europejskej będą wliczać do dochodu narodowego prostytucję, przemyt oraz produkcję i handel narkotykami. Zmiany te dotyczą też Polski i wpłyną one na wielkość składki do UE oraz relację produktu krajowego brutto do długu. Jak podaje "Gazeta Prawna", uwzględnienie biznesu w szarej strefie zwiększa poziom PKB o 0,5–1 proc. DGP szacuje, że w przypadku Polski urośnie on o około 16 miliardów złotych.
>>> Grzechy Polaków: seks, prostytucja, kradzieże. Z tego się spowiadają!
– Dzięki działalności nielegalnej produkt krajowy się zwiększy. W efekcie poprawi się też nieco relacja naszego długu publicznego do PKB – tłumaczy Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Podliczeniem i oszacowaniem wielkości szarej strefy ma się zająć Główny Urząd Statystyczny, a to nie będzie takie łatwe, ponieważ nikt wcześniej nie interesował się tak szczegółowo tym zagadnieniem. Jeżeli chodzi o kwestię prostytutek, szacuje się, że jest ich w Polsce ponad 100 tysięcy. Szczegółowych danych nie ma nawet policja, która tłumaczy, że ich działalność skupia się głównie na przestępstwach okołoprostytucyjnych - namawianiu i ułatwianiu korzystania z prostytucji.