- To jest zwykła akcja prewencyjna i nie ma nic wspólnego z nękaniem tych pań - twierdzi podkomisarz Przemysław Kimon z zachodniopomorskiej policji. I zapewnia, że chodzi jedynie o to, by poprawić bezpieczeństwo na drogach. - Dzięki tej akcji zatrzymaliśmy kilka osób poszukiwanych i stręczycieli oraz kierowców łamiących przepisy drogowe, którzy stwarzali zagrożenie dla siebie i innych kierowców - wylicza podkomisarz Kimon.
Prostytutki, z którymi rozmawiał "Super Express", są załamane. Policja ciągle odwiedza ich rewiry i straszy klientów. Zarobki "tirówek" spadają na łeb, na szyję.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy miały, co włożyć do ust - skarży się Lola (29 l.), która zwykle pracuje na drodze wyjazdowej ze Szczecina.
PRZECZYTAJ: Seksafery ciąg dalszy. Komendant jeździł radiowozem na dziwki?!
Zdesperowane prostytutki, których miejscem pracy są podszczecińskie lasy, rozwiesiły nawet na drzewach ironiczny napis: "Dziękujemy komendantowi policji za ochronę - Panie". Liczyły na to, że komendant zrozumie...
Napis szybko został jednak zdjęty przez lokalnych stróżów prawa. Trafił do magazynu na szczecińskiej komendzie.
- Służba nie drużba - mówią funkcjonariusze drogówki. - Musimy wykonywać rozkazy bez względu na lamenty - dodają.