Choć los tak okrutnie doświadczył Krzysia Jasińskiego (14 l.) ze Świerczyńca na Śląsku, to chłopak nie traci wiary w to, że jeszcze kiedyś będzie mógł normalnie żyć. W lipcu ubiegłego roku cudem ocalał z katastrofy polskiego autokaru, do której doszło pod Nowym Sadem w Serbii. Miejscowi lekarze musieli podjąć dramatyczną decyzję o amputacji prawie całkowicie zmiażdżonej prawej ręki chłopca. Od tamtej pory każdy dzień Krzysia wypełniony jest wielogodzinną rehabilitacją i... modlitwą o nową, bioelektryczną rękę.
Makabryczne chwile sprzed sześciu miesięcy wciąż powracają jak żywe. Autobus wypełniony nastolatkami z kolonii i polskimi wczasowiczami wracającymi ze słonecznej Bułgarii nagle zjechał do rowu i przewrócił się. Krzyś tak jak większość podróżujących spał, gdy rozgrywał się ten horror. Sześć osób, w tym dwoje dzieci, zginęło na miejscu. Chłopiec ocalał z tragedii i został natychmiast przewieziony do szpitala dziecięcego w Nowym Sadzie. To tam zapadła decyzja o amputacji prawego przedramienia. - Kiedy w końcu Krzyś obudził się ze śpiączki i zobaczył, że nie ma ręki, był w szoku - opowiada Anna Jasińska (50 l.), mama chłopca. Potem nastolatek musiał przetrwać długi pobyt w serbskim szpitalu, po którym został przetransportowany do szpitala w Polsce.
Mimo tak wstrząsających przeżyć Krzyś nie stracił pogody ducha. - Przecież nic się nie stało. Chcę zostać malarzem - postanowił chłopiec i obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby swoje marzenie zrealizować. Rehabilitacja Krzysia przebiega na tyle dobrze, że niedługo będzie mógł założyć protezę. - Ten chłopak to bardzo wdzięczny pacjent. Wykonuje wszystkie ćwiczenia bardzo sumiennie i choć późno po wypadku zaczął ćwiczyć, efekty zaczynają być widoczne - mówi Witold Sodel (28 l.), fizjoterapeuta ze szpitala w Tychach.
Problem w tym, że bioelektryczna proteza, czyli cudo techniki, które pozwoliłoby Krzysiowi wykonywać prawie wszystkie czynności tak jak wykonują je w pełni sprawni ludzie, jest koszmarnie drogie. - Potrzeba 250 tysięcy złotych - mówi zasmucona pani Anna. - Nie stać nas na nią, bo utrzymujemy się jedynie z renty po moim zmarłym mężu - dodaje mama Krzysia. - Sami nie damy rady zebrać takiej sumy. Możemy liczyć jedynie na dobre serce innych ludzi - mówi cicho pani Anna. - Proszę o wsparcie wszystkich ludzi, każdy grosz wpłacony przybliża dzień, kiedy będę mógł wziąć w prawą rękę pędzel, a w lewą farbę - mówi nieco zawstydzony Krzyś.
Pieniądze na zakup protezy dla Krzysia Jasińskiego można wpłacać na konto: Caritas Archidiecezji Katowickiej 90 1560 1111 0000 9070 0011 6398 hasło, "Razem dla Krzysia"