Bezchmurne słoneczne niebo, a do tego lekki wiaterek. Rysiek leży w cieniu rozwalony na huśtawce i marzy, a wokół niego uwijają się jak w ukropie dwie kobiety: mama i siostra. Panie robią wszystko, by nie zakłócić słodkiego lenistwa Ryśka. Na tacy przynoszą smakołyki. Chodzą na paluszkach, żeby poseł mógł w spokoju czytać gazetkę.
A Rysiek? Zadowolony zerka co chwila na usługujące mu kobiety. Trzeba wynieść brudne naczynia? Wystarczy jedno spojrzenie i już pojawia się przy nim siostra, usłużnie chwytając talerze. W mgnieniu oka zanosi je do kuchni. A Rysiek? Ani drgnie... Jego wyraz twarzy mówi wszystko: właśnie się lenię... A kobiety znów zaczynają się krzątać.
Poseł Kalisz zawsze powtarza, że najlepiej wypoczywa na działce u swojej mamy nad Zalewem Zegrzyńskim. Teraz już wiemy, dlaczego. On tam po prostu nie musi nawet kiwnąć palcem. No i może wreszcie zrzucić poselski garnitur i bez skrępowania wystawić ciało do słońca.
Kiedy go obserwowaliśmy, jego jedynym zajęciem było powolne przewracanie się z boku na bok.
Dlaczego nie pomagał swoim kobietom?
- Wpadłem na działkę tylko na kilka godzin wypocząć. Ale też miałem przyjęcie imieninowe mojej siostry Anny i musiałem szybko wracać do Warszawy - mówi nam Kalisz.
Naszym zdaniem powód jest jednak inny. Kalisz to po prostu macho, który uwielbia, jak kobiety skaczą koło niego. Jak już zalegnie na kanapie, to żadna siła go z niej nie ruszy.