Polityka to całe jego życie. Od zawsze się nią zajmował i żadnego innego fachu się nie imał. Dlatego tym bardziej Protasiewicz drży teraz o swoją przyszłość w Platformie. Na razie zrezygnował z szefowania kampanii PO przed eurowyborami oraz nie będzie przewodniczył polskiej delegacji PO-PSL w Parlamencie Europejskim. Coraz częściej mówi się też, że polityk PO zrezygnuje z jedynki na dolnośląskiej liście PO w wyborach do PE.
- To może być początek końca jego politycznej kariery w PO. Myślę, że Tusk nie będzie miał litości dla Protasiewicza, tym bardziej że zbliżają się eurowybory - opowiada nam ważny polityk PO.
Protasiewicz ma bardzo dużo do stracenia. W PE jako europoseł zarabia ponad 31 tys. zł. Jak wynika z oświadczenia majątkowego Protasiewicza, przez lata europosłowania zgromadził on ok. 142 tys. zł. Ma też m.in. dom wart 1 mln 170 tys. zł. I właśnie takich luksusów Protasiewicz może być już wkrótce pozbawiony, bo niemiecka prokuratura chce go postawić przed sądem. A za wygłaszanie nazistowskich haseł polskiemu politykowi może grozić nawet do trzech lat więzienia!
- Kariera międzynarodowa Protasiewicza jest już skończona. On się totalnie skompromitował na lotnisku we Frankfurcie, potwierdzając stereotyp Polaka - pijaka i awanturnika, bo właśnie taki stereotyp funkcjonuje na Zachodzie - komentuje nam Mariusz Błaszczak (45 l.), szef klubu Praw i Sprawiedliwości.
Zobacz jeszcze: Cały świat śmieje się z europosła Protasiewicza!