NRL zaapelowała, aby wszyscy lekarze i stomatolodzy od 1 lipca nie zamieszczali na druku recepty adnotacji o refundacji. Oznacza to pełnopłatność recepty. Pacjenci się denerwują, że będą musieli przeżywać taki sam dramat jak na początku roku.
- Trzeba zmienić rząd albo lekarzy! Nie może być tak, że protest medyków uderza w pacjentów - oburza się Jan Kowalski (70 l.), emeryt z Wrocławia, który miesięcznie na leki wydaje około 500 zł. Jeśli dojdzie do protestu, będzie musiał zapłacić nawet kilkaset zł więcej.
O co w tym wszystkim chodzi? NRL apeluje do 100 tysięcy lekarzy, aby rozpoczęli protest, gdyż w nowych umowach znalazł się zapis o karach dla lekarzy za błędnie wypisaną receptę. Kary do nowych umów wprowadził jeszcze były szef NFZ.
- Zgłaszałem uwagi do zarządzenia ówczesnego prezesa i nie zmieniłem zdania, ale system refundacji wart blisko 11 mld złotych musi podlegać kontroli. Nie widzę podstaw do protestu. Dobiega końca procedura powołania nowego prezesa NFZ - komentował w weekend minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (41 l.). Koperta z rekomendowanym nazwiskiem nowego szefa NFZ jest na biurku Donalda Tuska (55 l.).
- Nie rozumiem, powiem szczerze, dlaczego teraz, kiedy wiadomo, że lada moment będzie zmiana szefa NFZ i będzie nowy rozmówca, jest ta akcja, której efektem będzie kłopot dla pacjentów - mówił kilka dni temu szef rządu.Według naszych informacji nowym prezesem NFZ ma zostać Agnieszka Pachciarz, obecna wiceminister zdrowia, która jest zaufanym współpracownikiem Arłukowicza.
Tymczasem doktor Maciej Hamankiewicz, prezes NRL, niedawno w Sygnałach Dnia poradził, co mają robić pacjenci w tej sytuacji. - Najlepiej niech jeszcze w czerwcu pójdą do lekarza, by wypisał im recepty na leki refundowane na co najmniej trzy miesiące - zasugerował, nie zdradzając, czy sam pożyczy biednym emerytom pieniądze na te medykamenty!