Kilkanaście osób ciuchteńko manifestowało swoje racje. katowiczan. „Żądamy uchwalenia przestrzennego planu zagospodarowania dla stadionu AWF”, „Katowice są nasze. Domagamy się od prezydenta konsultacji społecznych w sprawie stadionu AWF” – mieli wypisane na transparentach. Co prawda niedawno rektor AWF wycofał się z koncepcji uzupełnienia finansów uczelni poprzez sprzedaż gruntu ze stadionem, to jednak mieszkańcy nie wierzą w te zapewnienia. I stąd ich wtorkowa wizyta w magistracie i przed nim. Katarzyna Buszman (28 l.) przyszła na demonstrację z dwojgiem dzieci. – „Stadion jest do biegania, a nie zabudowania” – wskazała na hasło na jednym z transparentów. To jest miejsce, z którego korzystają też na mocy umów szkoły. Mam nadzieję, że prezydent Marcin Krupa zechcę porozmawiać z mieszkającymi w pobliżu stadionu...
W petycji ci, którzy wolą w swym sąsiedztwie mieć stadion, a nie całkiem spore osiedle mieszkaniowe, przedstawili tylko dwie prośby. Chcieliby, aby miasto stworzyło wspomniany plan zagospodarowania dla terenu, na którym (jeszcze) istnieje stadion. I druga prośba: nim urzędnicy wezmą się za konstruowanie tego planu, to mieszkańcy chcieliby, by miasto wzięło pod uwagę ich opinię. AWF chce/chciała sprzedać stadion (pod drugiej stronie ulicy stoi słynna wieża spadochronowa), bo chce wybudować w innym miejscu nowy obiekt. A na to potrzebuje 43,5 mln zł. Żeby go zbudować, Akademia musi mieć te miliony.