Protestujący lekarz WYZNAJE: W czasie głodówki schudłem 7 kg

2017-10-26 4:00

Niektórzy głodujący "odpadają" po sześciu, siedmiu dobach. Rekordzista wytrzymał aż dwanaście dni i nocy! W tym czasie ubyło mu 7 kilogramów! - Po kilku dniach byłem już przemęczony i otępiały, miałem niski poziom cukru, ale przekonałem lekarkę, żeby pozwoliła mi dalej protestować - opowiada Piotr Matyja (27 l.), jeden z protestujących w Warszawie młodych lekarzy.

Protest głodowy rezydentów trwa od 2 października. Ci, którzy go zaczynali, już dawno musieli przerwać głodówkę. Nikt nie wytrzymałby 24 dni na samej wodzie i sokach warzywnych. Zresztą, jak mówią głodujący - nie chodzi o to, żeby doprowadzić się do stanu agonalnego! - Każdego dnia robimy sobie badania i mierzymy cukier, gdy ktoś jest zbyt słaby, odsyłamy go do domu - wyjaśnia dietetyk Celina Kinicka (33 l.), jedna z uczestniczek. - Jedyne "wspomagacze", jakich używamy, to kawa, witaminy czy napoje izotoniczne - zaznacza.

Czasem o przerwaniu głodówki decyduje po prostu długość urlopu... - Zdarzały się przypadki, że prosto z protestu ktoś musiał iść od razu na dyżur - opowiada "rekordzista" Piotr Matyja. On sam mimo zakończenia głodówki przyłączył się do sztabu organizacyjnego i wspiera protest technicznie i merytorycznie. - Jako stażysta zarabiam 1400 zł miesięcznie, wkrótce, jeśli dostanę rezydenturę, mogę liczyć na jakieś 2200 zł - mówi. Jednak głównym postulatem głodujących jest zwiększenie wydatków na służbę zdrowia. - Chcemy, by rząd zagwarantował wydatki na poziomie 6,8 proc. PKB, i to w trzy lata. To absolutne minimum, żeby rozładować kolejki, zwiększyć dostępność świadczeń i podnieść wynagrodzenia dla młodych - twierdzą zgodnie protestujący.

Marszałek Senatu do rezydentów: „Nie myślcie o pieniądzach”

Piotr T. ekspert od wizerunku może trafić do aresztu. Jest wniosek

Marta Kaczyńska: Osiągnięcia PiS doceniane przez elity finansowe

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki