Pruszcz Gdański: Dramatyczne poszukiwania 1.5-rocznej dziewczynki! Pomógł dopiero samolot!

Było poniedziałkowe upalne południe. Młoda mama wybrała się z półtoraroczną córeczką na spacer, po drodze idącej wzdłuż pola kukurydzy w miejscowości Wocławy pod Pruszczem Gdańskim. Wystarczyła chwila nieuwagi - kobieta obróciła się za siebie - a maleńskie dziecko zniknęło jej z oczu. Choć zaczęła ją wołać z całych sił - bez rezultatu. Dziewczynka nie dawała żadnego znaku. Zrozpaczona matka natychmiast postanowiła więc zawiadomić policję. Zgłoszenie wpłynęło ok. 12.45.

Natychmiast zarządzono akcję poszukiwawczą. Za przeczesywanie pola wzięło się 40 policjantów, 40 strażaków i kilkudziesięciu mieszkańców wsi. - Idąc tyralierą, przeczesywali każdy fragment ponad 50-hektarowego pola kukurydzy - mówi portalowi trojmiasto.gazeta.pl asp. Robert Nowicki z Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim. Pole było olbrzymie - przeszło 50 hektarów - i mimo wysiłków nie udawało się odnaleźć dziecka. Wtedy do akcji włączyli się piloci z pobliskiego Aeroklubu Gdańskiego. Wystartowali od razu i latali długo, 45 minut.

- Nagle moje wątpliwości wzbudził biały punkt, który przypominał dziecko. Nie byliśmy pewni, czy to człowiek, bo lecieliśmy dość wysoko, a dziewczynka w tym czasie się nie poruszała. Pilot Piotr Wygoński wylądował i powiadomiliśmy służby - relacjonuje portalowi Joanna Jakubowska, dyrektorka Aeroklubu Gdańskiego, która była na pokładzie Cessny 152.

Okazało się, że lotnicy trafili. To była zaginiona dziewczynka! Dziecku nic nie było - spokojnie spało na skraju pola. Szczęśliwi bohaterowie zapraszają teraz dziewczynkę do Aeroklubu gdy podrośnie na lot.