- O 6.15 do dyżurnego komendy powiatowej w Pruszkowie zadzwoniła anonimowa osoba i powiedziała, że w szpitalu kolejowym została podłożona bomba. Taka sama informacja dotarła do izby przyjęć w szpitalu - poinformowała pruszkowska KPP.
Placówka została ewakuowana. Po kilku godzinach prowadzenia czynności sprawdzających, funkcjonariusze wiedzieli już, że był to fałszywy alarm. O 10.00 szpital został przekazany jego dyrektorowi. W tym samym czasie dochodzenie prowadzili również kryminalni, zbierający informacje o osobie, która jest odpowiedzialna za zgłoszenie sprawy na policję.
Sprawczynią całego zamieszania okazała się 48-letnia Dorota Z. z Pruszkowa. Kobieta przyznała się do winy. Grozi jej do 3 lat pozbawienia wolności.