Umiejętność naprawiania różnych mechanizmów przydała się dzisiejszemu prymasowi jednak nieraz. Zwłaszcza na początku, kiedy jako młody ksiądz uczył religii nastolatków z Kwidzyna. Na katechezy jeździł wysłużonym motorem.
- Wyjazdy do szkół pochłaniały praktycznie cały dzień. Maszyna musiała być zawsze sprawna - wspomina arcybiskup Kowalczyk.
Katechezy w Kwidzynie prowadził przez rok. Jednocześnie studiował prawo kanoniczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1965 r. wyjechał do Rzymu na Papieski Uniwersytet Gregoriański. Poznał światowych duchownych, uczył się dyplomacji.
- Zawsze miałem pracy pod dostatkiem - wspomina.
W 1989 roku abp Józef Kowalczyk został ambasadorem Watykanu, czyli nuncjuszem apostolskim w Polsce. Spadł wtedy na niego prawdziwy nawał obowiązków. W Polsce nastał czas wielkich zmian. Jako nuncjusz spotykał się z wieloma politykami - ze wszystkich partii politycznych. Kulminacją tej wytężonej pracy było podpisanie konkordatu...
W 2010 roku abp Kowalczyk został prymasem Polski. Wciąż interesuje się mechaniką. Podziwia na przykład piękne auta. - Bardzo też lubię jazdę samochodem - mówi. -
Oczywiście wyłącznie zgodnie z przepisami drogowymi - zaznacza. Na co dzień jeździ audi A6, które wypożyczyła mu archidiecezja gnieźnieńska. Prymas, który sam w młodości grał w piłkę nożną, z niecierpliwością czeka też na rozpoczęcie piłkarskich mistrzostw Europy w Polsce.
- Nie wiem, czy będę miał możliwość bezpośredniego uczestniczenia w EURO 2012, ale z pewnością będę kibicował przed telewizorem - zapowiada.