Pani Kasia w klinice Salve w kwietniu ubiegłego roku urodziła córeczkę. - Chciałam rodzić w jak najlepszych warunkach, więc zdecydowałam się na poród płatny w prywatnym szpitalu - opowiada. - Wspólnie z narzeczonym długo odkładaliśmy pieniądze. Miał kosztować 3200 zł. Okazało się jednak, że konieczne jest cesarskie cięcie, więc musiałam dopłacić jeszcze 700 zł. Już po wyjściu ze szpitala rozmawiałam z koleżankami, które rodziły swoje dzieci w państwowych szpitalach. Okazało się, że te warunki niczym się nie różniły.
Kobieta zadzwoniła do Narodowego Funduszu Zdrowia. Tam dowiedziała się, że szpital, w którym rodziła, ma podpisany normalny kontrakt na porody. Gdy zalogowała się do systemu Zintegrowany Informator Pacjenta, okazało się, że za rozwiązanie jej ciąży NFZ też zapłacił.
Pani Kasia i kilka innych kobiet złożyły skargę w Funduszu. Ten z kolei powiadomił prokuraturę o próbie oszustwa i rozpoczął w szpitalu kontrolę.
Biuro prasowe szpitala w piśmie przesłanym do redakcji twierdzi, że klinika działa zgodnie z przepisami prawa. "Nie zdarzyła się sytuacja, w której pobralibyśmy opłatę za poród, jak i jakikolwiek inny zabieg, zarówno od NFZ, jak i od pacjentki. Wszystkie porody dla kobiet ubezpieczonych w ramach NFZ są bezpłatne" - czytamy. Śledczy wyjaśnią, jak było w rzeczywistości.
Anna Leder, rzeczniczka prasowa NFZ w Łodzi:
W tym roku otrzymaliśmy cztery skargi od pacjentek. Przepisy prawa zakazują pobierania opłat za świadczenia gwarantowane objęte umową z oddziałem NFZ i nie przewidują współpłacenia!
Czytaj też: MAKABRYCZNE odkrycie! NADPALONE ciało noworodka w krzakach