Przed sądem walczę o altankę

Pani Halina na ukochaną działkę jeździła od lat 90. Wtedy też wpadła na pomysł, by nieco rozbudować altankę - domek o powierzchni niecałych 25 mkw. I właśnie ta rozbudowa stała się kością niezgody między nią a Tadeuszem C. (77 l.), prezesem działkowców w Błeszno-Wzgórzu.

>>> Działkowcu! Tak dostaniesz działkę własność

Oficjalnie, bo rozbudowa była samowolą budowlaną. Jednak pani Halina przedstawia inną wersję. - Po trzech latach budowy prezes przyprowadził do mnie kolegę i chciał, żebym go zatrudniła. Odmówiłam, wtedy powiedział: będzie pani tego bardzo żałować - przekonuje nas kobieta.

Faktycznie zaraz potem zaczęły się kłopoty pani Haliny. Została wraz z rodziną wykluczona z grona działkowców. Ogródkowa afera trafiła do sądu, który w 2004 roku pozbawił panią Halinę działki. Od tego czasu kobieta odwoływała się, gdzie tylko się da.

W końcu sprawa wylądowała w sądzie apelacyjnym. - Prezes przegrał apelację. Sąd przyznał mi rację i jednocześnie uznał jego działania za bezprawne - opowiada nam kobieta. I z wyrokiem sądu poszła sprawdzić, w jakim stanie jest jej altanka. Na miejscu okazało się, że zamki są wymienione i pani Halina nie ma jak dostać się na teren swojej dawnej działki.

Doszło do przepychanek i kłótni. Bo Tadeusz/C., przy poparciu całego zarządu ogródków, obstaje przy swoim i nie chce wpuścić pani Haliny na teren ogródków. Musiała interweniować policja.

Skłóconych działkowców udało się rozdzielić. Ale problem pozostaje nierozwiązany. Obie strony przekonują, że mają rację, obie powołują się na wyroki sądów. Jak to rozwiązać? Pani Halina zapowiada, że będzie przez komornika starała się odzyskać swoje.