Budynek spłonął niemal doszczętnie. Do tragedii doszło w biały dzień. Nagle wybuchła butla z gazem. Jak się okazało, miała uszkodzony zawór. W ciągu trzech minut ogień ogarnął cały dom. Wybuch ranił Sebastiana (17 l.), jego ojca Andrzeja (41 l.) i 81-letnią babcię. Wszyscy są teraz w szpitalu. Reszcie gromadki na szczęście nic się nie stało. Niestety, z dymem poszedł dorobek życia państwa Gąsiorowskich.
- Najbardziej żal mi rzeczy, których już nigdy nie odzyskam i nie da się ich kupić: pamiątek z pierwszych komunii dzieci, ich świadectw z czerwonym paskiem, listów gratulacyjnych ze szkół - opowiada Barbara Gąsiorowska (39 l.), mama jedenaściorga dzieci. Żywioł nie zdołał jednak zabrać im wiary w ludzi. Na pomoc rodzinie, która straciła dach nad głową, ruszyła cała wieś, a Grzegorz Wrześniewski (30 l.), najmłodszy brat pani Barbary, zaprosił ich do siebie. - Będzie nam ciasno, ale rodzinnie i ciepło - deklaruje mężczyzna. Choć w jego małym domku są zaledwie dwa pokoje, jeden z nich szykuje dla Gąsiorowskich.
Spalony dom uda się odbudować.
- Marzyłam, żeby święta były białe i mroźne. Teraz modlę się, żeby było ciepło i słonecznie, wtedy zaczęlibyśmy remontować dom - mówi smutno Barbara Gąsiorowska, stojąc w progu kompletnie spalonego domu.
Niestety, wielodzietnej rodzinie utrzymującej się z pracy na roli nie uda się zrobić tego samemu. Potrzebują pomocy.
Stowarzyszenie "Wokół Dzierzkowic" otworzyło w Banku Spółdzielczym w Dzierzkowicach konto, na które można przekazywać środki finansowe na pomoc państwu Gąsiorowskim. Nr rachunku bankowego: 92 8717 1019 2004 4001 1111 0002