Od kilkunastu dni Zofia Ch. czuła, że wokół niej dzieje się coś niedobrego. Jan Ch., z którym rozwiodła się ponad trzy lata temu po 15-tu latach małżeństwa, nie mógł przeboleć, że bita i upokarzana przez niego latami kobieta świetnie daje sobie sama radę.
Pani Zofia znalazła pracę jako sprzątaczka w szkole, wynajęła mieszkanie i wspólnie z dwojgiem młodszych dzieci układała sobie życie na nowo. Feralnego dnia spotkał ją na targu w Ostrowie Lubelskim. Chciał, żeby dała mu jeszcze jedną szansę.
- Chciał, żeby do niego wróciła, i to na kolanach. Nie chciała, więc wykonał egzekucję - rozpacza Bolesława Petryszak (76 l.), matka zabitej. Potwór dopadł jej córkę, gdy była niecałe 300 metrów od domu i zabił ją z zimną krwią. Gdy przechodziła obok mostu na Tyśmienicy, najechał na nią autem.
- Kobieta podniosła się z ziemi i zaczęła uciekać. Kierowca wysiadł z pojazdu i ruszył za nią. Gdy do niej dobiegł, powalił ją na ziemię i zaatakował, zadając jej rany ostrym narzędziem - relacjonuje Artur Marczuk z policji w Lubartowie.
Niska i drobna kobieta nie miała szans z wielkim jak dąb psychopatą. Zmarła ma miejscu mimo długiej reanimacji prowadzonej przez pogotowie ratunkowe. Miała rozpłatany brzuch. Morderca wpadł w sidła policji na drugi dzień, ukrywał się w lesie. Próbował uciekać, poddał się dopiero wtedy, gdy padły strzały ostrzegawcze. Grozi mu dożywocie.