Przejechał mnie pijak

2008-09-06 4:00

Bóg czuwał nad tym małym chłopcem. Nie dopuścił do potwornej tragedii, choć Hubert Olak (11 l.) ze Zgierza (woj. łódzkie) był od niej o krok. Kiedy bawił się przed swoim domem, rozpędzony samochód kompletnie pijanego Mirosława S. (54 l.) dosłownie zmiótł go z ziemi. Ku zaskoczeniu lekarzy, 11-latek wyszedł z wypadku niemal bez szwanku.

- Dzięki ci, Boże, że miałeś mojego synka w opiece - Beata Olak (37 l.), mama chłopca, tuli leżącego na szpitalnym łóżku Huberta. Poza wstrząśnieniem mózgu i drobnymi siniakami nic mu nie dolega.

Hubert poszedł pobawić się na łąkę obok domu. W tym samym czasie pijany jak bela Mirosław S. wsiadał do swojego auta. Wcisnął gaz do dechy i ruszył. Po kilkuset metrach zawadził o stojące na poboczu daewoo, potem skodę. A mimo to jak oszalały, bez zastanowienia gnał dalej.

- W pewnym momencie usłyszałem jakiś hałas - wspomina chłopiec. - Odwróciłem się i tuż przed sobą na łące zobaczyłem pędzące auto. Nic więcej nie pamiętam.

Samochód Mirosława S. uderzył w chłopca. Hubert wylecił w górę i upadł kilka metrów dalej, na trawnik. Pijany kierowca próbował uciekać, ale został zatrzymany przez świadków wypadku. Trafił do policyjnego aresztu. Za spowodowanie wypadku po pijaku grozi mu do 4,5 roku więzienia.

- Hubert za dwa dni wyjdzie do domu - mówią lekarze.

- Anioł Stróż przy nim stał - nie ma wątpliwości mama chłopca.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają