- Usłyszałam puknięcie i zniknął mi z oczu - opowiada wstrząśnięta pani Dagmara, która teraz obwinia się o śmierć 37-letniego rolnika i boi się o przyszłość. - Nie wiem, co będzie - załamuje ręce kobieta...
- To mnie prześladuje - mówi wstrząśnięta Dagmara Kwiatkowska, nauczycielka z 20-letnim stażem. - Obrazy same pojawiają mi się w głowie. Ciemna noc, ulewa, jakby to był film - opowiada łamiącym się głosem.
Przeczytaj koniecznie: Powiedziałem synowi: Poddaj się, bo cię k... zabiją!
Feralnego wieczora 41-latka wracała z kolegą od znajomych w Ełku (woj. warmińsko-mazurskie). Po godz. 22 przejeżdżali przez nieoświetloną wieś Żarnowo Drugie na Podlasiu. Nagle niczym duch przed maską nissana kobiety pojawił się mężczyzna leżący na jezdni z rowerem. Pani Dagmarze nie udało się w porę zahamować. Widoku, jaki potem zobaczyła, nie zapomni do końca życia. - Leżał z otwartymi oczami i ustami, głową do środka jezdni - mówi drżącym głosem. Ofiarą okazał się miejscowy rolnik, Kazimierz Chmielewski (†37 l.). - Kazik był kawalerem, opiekował się naszą babcią Janiną. Tego dnia był w barze i pewnie wypił za dużo - tłumaczy brat zmarłego tragicznie mężczyzny, Jerzy (40 l.).
Szczegóły wypadku wyjaśnią biegli. Na razie wiadomo tylko, że pani Dagmara była trzeźwa. - Czuję się winna, choć wiem, że nic nie mogłam zrobić - rozpacza kobieta. Jeśli prokuratura postawi jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmiertelnego wypadku, grozi jej od 6 miesięcy do 8 lat więzienia i koniec kariery w szkole. - Boję się o swoją przyszłość - kończy załamana nauczycielka.
Patrz też: Niegardów, małopolskie: Sąsiad zamordował matkę i córkę. Po zbrodni popełnił samobójstwo
*Imię i nazwisko nauczycielki zostało zmienione