Przejechałem mojego synka!

2008-11-05 3:00

Takiego koszmaru jak Sławomir Ziemek (33 I.) nie chciałby przeżyć żaden rodzic

Poczucie winy już do końca życia nie opuści Sławomira Ziemka (33 l.), rolnika ze wsi Szczawin (woj. mazowieckie), który przez nieuwagę przejechał traktorem własnego synka, siedmioletniego Piotrusia. - Reanimowałam go, próbowałem uratować. Cały byłem we krwi - rozpacza ojciec na wspomnienie wątłego, poturbowanego ciałka dziecka. - Nie życzę czegoś takiego najgorszemu wrogowi. Do końca życia będę czuł się winny - rozpacza mężczyzna.

Do wypadku doszło na terenie gospodarstwa Ziemków. Ojciec chłopczyka jak co dzień zajmował się gospodarstwem, a jego siedmioletni synek radośnie bawił się na podwórku.

- Miał taki wózeczek, którym przewoził kawałki porąbanego drewna - wspomina załamany ojciec.

Sławomir Ziemek pogłaskał bawiącego się chłopca po główce i wsiadł do traktora z zamocowanym rozrzutnikiem, żeby wyjechać z nawozem na pole. Nie zauważył, że maluch poszedł za nim i stanął tuż przy olbrzymim kole traktora.

Wystarczyła chwila nieuwagi, aby doszło do największej z możliwych tragedii. Rolnik wrzucił wsteczny i zaczął manewrować traktorem. Nagle coś bardzo szarpnęło. Mężczyzna myślał, że najechał na miskę z karmą dla psa. Niestety pod ogromnymi kołami traktora znalazł się jego ukochany synek Piotruś. Przerażony tym, co się stało, ojciec wyrwał swoje dziecko spod kół ciągnika i rozpaczliwie próbował je reanimować. Masował maleńkie serduszko, wdmuchiwał powietrze do ust syneczka, ale nic to nie dało. - Cały byłem we krwi mojego Piotrusia - rozpacza ojciec na wspomnienie wątłego, poturbowanego ciałka syna.

Lekarze pogotowia ratunkowego również nie byli w stanie uratować siedmiolatka. Obrażenia były zbyt poważne i chłopiec zmarł na rękach ojca. - To był taki cudowny chłopczyk. Mądry i spokojny. Pomagał w domu jak umiał - wspomina roztrzęsiony ojciec.

- Nie życzę takich przeżyć nawet najgorszemu wrogowi. Do końca życia będę czuł się winny - łka mężczyzna. - Za co spotkała mnie taka kara? To była moja ukochana iskierka, a ja ją sam zgasiłem. Przy życiu trzyma mnie tylko to, że mam jeszcze córkę - mówi przez łzy Sławomir Ziemek (33 l.). Jest pewien, że do końca życia dręczyć go będą wyrzuty sumienia, że nie zrobił wszystkiego, by zapobiec tej tragedii.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki