Poczucie winy już do końca życia nie opuści Sławomira Ziemka (33 l.), rolnika ze wsi Szczawin (woj. mazowieckie), który przez nieuwagę przejechał traktorem własnego synka, siedmioletniego Piotrusia. - Reanimowałam go, próbowałem uratować. Cały byłem we krwi - rozpacza ojciec na wspomnienie wątłego, poturbowanego ciałka dziecka. - Nie życzę czegoś takiego najgorszemu wrogowi. Do końca życia będę czuł się winny - rozpacza mężczyzna.
Do wypadku doszło na terenie gospodarstwa Ziemków. Ojciec chłopczyka jak co dzień zajmował się gospodarstwem, a jego siedmioletni synek radośnie bawił się na podwórku.
- Miał taki wózeczek, którym przewoził kawałki porąbanego drewna - wspomina załamany ojciec.
Sławomir Ziemek pogłaskał bawiącego się chłopca po główce i wsiadł do traktora z zamocowanym rozrzutnikiem, żeby wyjechać z nawozem na pole. Nie zauważył, że maluch poszedł za nim i stanął tuż przy olbrzymim kole traktora.
Wystarczyła chwila nieuwagi, aby doszło do największej z możliwych tragedii. Rolnik wrzucił wsteczny i zaczął manewrować traktorem. Nagle coś bardzo szarpnęło. Mężczyzna myślał, że najechał na miskę z karmą dla psa. Niestety pod ogromnymi kołami traktora znalazł się jego ukochany synek Piotruś. Przerażony tym, co się stało, ojciec wyrwał swoje dziecko spod kół ciągnika i rozpaczliwie próbował je reanimować. Masował maleńkie serduszko, wdmuchiwał powietrze do ust syneczka, ale nic to nie dało. - Cały byłem we krwi mojego Piotrusia - rozpacza ojciec na wspomnienie wątłego, poturbowanego ciałka syna.
Lekarze pogotowia ratunkowego również nie byli w stanie uratować siedmiolatka. Obrażenia były zbyt poważne i chłopiec zmarł na rękach ojca. - To był taki cudowny chłopczyk. Mądry i spokojny. Pomagał w domu jak umiał - wspomina roztrzęsiony ojciec.
- Nie życzę takich przeżyć nawet najgorszemu wrogowi. Do końca życia będę czuł się winny - łka mężczyzna. - Za co spotkała mnie taka kara? To była moja ukochana iskierka, a ja ją sam zgasiłem. Przy życiu trzyma mnie tylko to, że mam jeszcze córkę - mówi przez łzy Sławomir Ziemek (33 l.). Jest pewien, że do końca życia dręczyć go będą wyrzuty sumienia, że nie zrobił wszystkiego, by zapobiec tej tragedii.