Do dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej w oddziale budgoskim dotarł "Dziennik". Z informacji gazety wynika, że prof. Wolszczan był tajnym współpracownikiem SB w latach 70. i 80. Jego akta zachowały się w całości i liczą kilkaset stron. Wynika z nich, że spotykał się z SB 48 razy.
Pierwsze informacje o prof. Wolszczanie pojawiają się w 1972 r. Wynika z nich, że wówczas niespełna 30-letni astronom chciał wyjechać na roczne stypendium do Instytutu Maksa Plancka w Bonn. W 1982 roku wyjechał do USA. Jego współpraca z SB miała stały charakter, ale profesor twierdzi, że deklarację "o wierności PRL-owskim władzom" podpisywał jak każdy, kto chciał wyjechać za granicę.
- Jest prawdą, że na początku lat 70., gdy zacząłem wyjeżdżać za granicę, zgodziłem się nieopatrznie na kontakty z SB i na podpisywanie się pseudonimem - pisze w swoim oświadczeniu wysłanym do radia RMF FM astronom.
Wolszczan podkreśla także, że rozmawiając z SB starał się mówić ogólnikowo, mało lub nic. Twierdzi, że kontakty z PRL-owskimi służbami przerwał w czasach "Solidarności", przed wyjazdem na 10 lat do USA. W dokumentach IPN-u są jednak wzmianki o TW "Lange" do 1988 roku. Według "Gazety Polskiej" profesor donosił nawet na swojego brata, a zamian otrzymywał od SB pieniądze i prezenty.