Na co dzień ćwiczą tu płetwonurkowie, bo choć jezioro małe, to głębokie i przejrzyste. Zakładają kombinezony, przypinają butle z tlenem i penetrują zalane zakamarki dawnego kamieniołomu albo uczą adeptów trudnej sztuki nurkowania.
Tak było i w ubiegły piątek. Akurat wróciło gorące lato, toteż oprócz płetwonurków jezioro skusiło wielu zwykłych amatorów kąpieli. Był wśród nich mieszkaniec Piechcina Adam F. (?33 l.).
- Skoczył do wody i już nie wypłynął - opowiadają świadkowie tragedii. Uderzył o dno i stracił przytomność? - Niemożliwe. Tu jest głęboko. Raczej zimne prądy go zabiły - domyślają się.
Płetwonurkowie natychmiast ruszyli na ratunek, wyciągnęli mężczyznę na brzeg, ale było już za późno. - To już trzeci topielec w tym roku - mówi Krzysztof Jaźwiński (40 l.) z Komendy Powiatowej Policji w Żninie. - W lutym zginęła tu kobieta, która uczyła się nurkować, a w maju mężczyzna. Wpadł do wody w ubraniu - wylicza nadkomisarz.
Wśród mieszkańców wsi jeziorko ma ugruntowaną opinię. - To przeklęte miejsce. 20 lat temu znaleziono tu skrępowanego mężczyznę. Ktoś go zabił i wrzucił do wody, żeby ukryć zbrodnię. Od tego czasu rok w rok topią się tu ludzie. Jakby coś ich wciągało - mówią miejscowi.
Zobacz: DWUMETROWY przestępca ukrył się przed policją w... szufladzie! "Dobra, panowie, już wychodzę"