Władysława Reymonta z Łodzi, zginął podczas skoku z wysokości 4 tys. metrów. W niedzielę na pokład samolotu Turbolet weszło z nim kilkunastu skoczków. Spadochron Przemysława N. otworzył się bez problemów. Prezes swobodnie opadał, ale na wysokości kilkudziesięciu metrów nagle wpadł w wir powietrza. Podmuch wiatru rzucił nim o ziemię. Śmigłowcem został przetransportowany do łódzkiego szpitala. Tam zmarł. Okoliczności jego śmierci wyjaśnia prokuratura i Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail