- Nie wiem, co w niego wstąpiło - rozkłada ręce Krzysztof Orszak (62 l.), starszy brat Mariusza, właściciel utopionego Burka (3 l.). - Mój brat zawsze był spokojny. A wtedy jakby diabeł go opętał.
Feralnego dnia Mariusz od rana chodził podminowany. Pokłócił się z żoną, a ta zagroziła mu rozwodem. Wściekły rolnik wypił kilka głębszych i było tylko kwestią czasu, kiedy wybuchnie. Gdy na podwórku napatoczył mu się mieszkający po sąsiedzku brat, pokłócił się z nim tak, że omal się nie pobili. Żeby zrobić Krzysztofowi na złość, Mariusz złapał jego Burka i wrzucił do studni. Biedny kundelek walczył o życie, ale nie dał rady. Utopił się, zanim właściciel zdążył wyciągnąć go z wody.
Czytaj: Makabra na wiejskiej imprezie w Białej
Dziś psi zabójca żałuje tego, co zrobił.
- Przepraszam, bracie, nie rozumiem, co się stało, ja tego kundla przecież lubiłem... - tłumaczy.
Brat jest skłonny mu wybaczyć. Mariusza czeka jednak rozprawa w sądzie. Grożą mu dwa lata więzienia.