To przestroga dla każdego, kto idzie po lekarstwa do apteki. Jeśli nie sprawdzisz, co wydaje ci farmaceuta, zbawienny medykament może stać się zabójczą trucizną. Tak się stało w Kamieniu Pomorskim (woj. zachodniopomorskie). Iwona Golec (30 l.), mama małej Asi, kupiła w przyszpitalnej aptece leki, które na anemię przepisał dziecku lekarz. Lekarstwo przez trzy tygodnie było zgodnie z zaleceniem doktora podawane dziewczynce, która zamiast wracać do zdrowia, z dnia na dzień czuła się coraz gorzej.
- Na jej ciele pojawiały się siniaki. Gdy Asia zaczęła się skarżyć na ból głowy, a ze szkoły wróciła kulejąc, bez zwłoki pojechaliśmy do szpitala w Szczecinie - opowiada pani Iwona! Tam okazało się, że dziecko ma wiele wewnętrznych wylewów! Dziecko było bliskie śmierci! Lekarze błyskawicznie ustalili, że Asia zamiast leku na anemię dostawała lek na rozrzedzenie krwi. Szybka transfuzja krwi uratowała jej życie. Przerażona mama szybko ustaliła, że lek omyłkowo wydała aptekarka.
- Wiem, że mój błąd mógł skrzywdzić to dziecko! - opowiada przez łzy pani Monika (22 l.), młody technik farmacji. - Pomyliłam leki. Nie ma na to żadnego wytłumaczenia i naprawdę szczerze tego żałuję! - dodaje młoda dziewczyna, która cały czas pracuje w aptece. - Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby tej dziewczynce stała się krzywda - dodaje, nisko opuszczając głowę. Młodej farmaceutce za pomyłkę, która mogła kosztować życie dziecka, grozi nawet więzienie.