Dramatyczny wypadek zdarzył się 23 kwietnia, kiedy Grzegorz G. pracował przy maszynie do cięcia kamienia. Stracił skórę na twarzy, pogruchotane zostały kości twarzoczaszki. Lekarze we Wrocławiu robili co było w ich mocy, próbowali przyszyć mężczyźnie jego własne tkanki, ale się nie udało.
33-latek ze zmasakrowaną twarzą trafił wtedy pod opiekę zespołu prof. Adama Maciejewskiego z Kliniki Chirurgii Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej Instytutu Onkologii w Gliwicach. Jego lekarze do podobnego zabiegu przygotowywali się już od trzech lat. Przyszedł moment próby.
<--- ZAGŁOSUJ! Zdjęcia są przerażające?
Operacja odbyła się 15 maja. Przez 25 godzin gliwiccy lekarze przeszczepiali rozległe powłoki skórne twarzy i czaszki oraz szkielet górnej i środkowej części twarzy.
Oddali twarz, serce, wątrobę i rogówki
O dawcy twarzy dla 33-latka wiadomo niewiele. Udało się ustalić, że mężczyzna pochodził z Białegostoku. Wiadomo też, jakie są wymogi, które muszą być spełnione przy przeszczepie twarzy. Zgodna musi być płeć, wiek, budowy morfologicznej twarzy, jej obrys, rozstawienie oczu a nawet kształt nosa.
>>> SZOKUJĄCE ZDJĘCIA Grzegorz G. dostał nową twarz
Lekarze z podziwem mówią o postawie rodziny zmarłego. - To było wyjątkowe, bo rodzina zgodziła się na pobranie twarzy do przeszczepu jeszcze nim zjawiliśmy się na miejscu. Nasza rola polegała tylko na wyjaśnieniu bliskim zmarłego, jak będzie wszystko będzie przebiegało - mówi gazecie.pl dr Wojciech Saucha. Do transplantacji oddali jeszcze serce, wątrobę i rogówki swojego bliskiego.
Lekarze: pełen sukces
Gliwiccy lekarze ogłosili, że operacja zakończyła się pełnym sukcesem. Co to oznacza? Grzegorz G. ma odzyskać 90 proc. sprawności twarzy. Będzie mógł oddychać, mówić, jeść, wrócą mu mimika i czucie. Na razie musi przebywać w sterylnych warunkach. Czeka go jeszcze długie leczenie. - Szacujemy, że powrót do maksymalnie możliwego funkcjonowania będzie trwał jeszcze 6 do 8 miesięcy - mówi prof. Adam Maciejewski.