Z ich ojczyzny do Berlina jest prawie dziewięć tysięcy kilometrów. I tyle przebyła trójka Wietnamczyków, którzy swą przyszłość postanowili związać ze stolicą Niemiec. Po dotarciu nad Wisłę, w centralnej Polsce wynajęli kierowcę, który swym volkswagenem passatem miał ich zawieźć, jak żartowali, wprost pod Bramę Brandenburską. I pewnie by to się udało, a trójka Azjatów zasiliłaby za Odrą milionową rzeszę imigrantów, gdyby na dawnym przejściu granicznym w Kostrzynie nie zasalutował im funkcjonariusz Straży Granicznej.
Mężczyznom miny zrzedły, bowiem nie posiadali przy sobie żadnych dokumentów. Na razie trzeba było im wierzyć na słowo, że przybyli z Wietnamu. Teraz pogranicznicy ustalają w jaki sposób imigranci dotarli aż do Odry i kto był w ten proceder zamieszany. Zatrzymano także kierowcę auta, mieszkańca Mazowsza. Cudzoziemcom za próbę nielegalnego przekroczenia granicy grozi do trzech lat więzienia, a w najlepszym wypadku deportacja.