Zgroza! Weronika Pikor (76 l.) będzie kaleką do końca życia, bo - jak twierdzi - w szpitalu w Sędziszowie Małopolskim, gdzie była operowana, panował brud. - Podczas operacji zaćmy zostałam zakażona groźnymi bakteriami: gronkowcem i paciorkowcem - opowiada nam załamana kobieta. Przez powikłania po zakażeniu straciła wzrok w prawym oku.
W dniu, kiedy zaćmę usuwano pani Weronice, operowano także trzech innych pacjentów. - Ból był nie do wytrzymania. Miałam trzy porody, ale to pestka z tym, co było po operacji. Wszyscy zostaliśmy zakażeni. Następnego dnia ponownie trafiliśmy do szpitala. Później do kolejnego i jeszcze innego - wspomina przez łzy pani Weronika. Niestety, lekarze nie byli już w stanie pomóc starszym ludziom. Każde z czwórki usłyszało: "oko zostało zniszczone". Właśnie rozpoczął się proces w tej sprawie. Ofiary szpitala żądają po 100 tys. zł odszkodowania.
Co na to placówka w Sędziszowie?
W stanowisku przesłanym do redakcji rzeszowskich "Nowin" czytamy: "Prokuratura nie stwierdziła błędów w sztuce lekarskiej. Ustalono, że powodem powikłań była infekcja bakteryjna, do której doszło w czasie zabiegów".
- Co tydzień dostaję kilkanaście skarg od pacjentów, którzy zostali zakażeni w szpitalach - mówi mec. Jolanta Budzowska z krakowskiej kancelarii specjalizującej się w tego typu sprawach. Bo pacjenci z Sędziszowa nie są jedynymi ofiarami brudu panującego w placówkach służby zdrowia. Państwowa Inspekcja Sanitarna przyznaje, że ok. 600 tys. osób zostało zakażonych w polskich szpitalach wirusowym zapaleniem wątroby. Ale nie ma się co dziwić, skoro niemal co piąta placówka nie spełnia norm sanitarnych! Uchybienia to m.in. brak sprzętu do dezynfekcji, zbyt mała liczba pomieszczeń sanitarnych - także na blokach operacyjnych. Niektóre szpitale używają wody zanieczyszczonej bakteriami, płyny do dezynfekcji są zbyt mocno rozcieńczane, a urządzenia do sterylizacji narzędzi są zużyte. Efekt: polskie szpitale to wylęgarnie choróbsk, które biorą się z brudu.