Przez głupi zakład mój syn stracił rękę

2010-08-12 11:00

Dlaczego on to zrobił? Mojemu synowi przez głupotę amputują prawą rękę. Nie da się jej uratować - mówi przez łzy Halina Bąkowska (48 l.) z Bydgoszczy, mama 14-letniego Piotrka Sosnowskiego. Chłopak wszedł na słup wysokiego napięcia i za namową kolegi złapał za drut, w którym płynął prąd o napięciu 10 tysięcy woltów. Porażony runął z 15 metrów na ziemię i potwornie się połamał.

Pani Halina mieszka z synem przy ulicy Przemysłowej, tuż nad samym ujściem Brdy do Wisły. W niedzielę tuż po godz. 15 jej syn wyszedł z domu. Na podwórku spotkał swojego kolegę Mateusza L. (13 l.). Poszli biegać po łąkach. Gdy na ich drodze stanął wysoki słup, wpadli na szatański pomysł. Postanowili się ścigać, który pierwszy wejdzie na metalową konstrukcję. - To Piotrek chciał, żebyśmy weszli na ten słup. To on się zakładał ze mną, kto pierwszy na niego wejdzie - zarzeka się Mateusz.

Piotrek zaczął się wspinać. Szybko dostał się po prętach na sam szczyt słupa. - Pierwszy! - krzyknął do Mateusza. Był przekonany, że wygrał zakład. Ale Mateusz był innego zdania. - Jeszcze nie złapałeś linki! - rzucił w stronę kolegi. Piotrek niestety posłuchał... - Złapał tę linkę, wstrząsnęło nim i spadł na ziemię. Całą rękę miał czarną. A we wszystkich domach w okolicy zgasło światło - wspomina Mateusz.

Piotrek trafił do szpitala. Półprzytomny leży na oddziale chirurgii dziecięcej i oparzeń szpitala wojewódzkiego w Bydgoszczy. Jest już po kilku operacjach, lekarze poskładali złamania. Teraz czeka go kolejna, niestety najgorsza. Lekarze utną mu bowiem spaloną prądem rękę. Przy jego łóżku od rana do wieczora czuwa mama. Kobieta nie może uwierzyć, że jej syn zrobił coś tak nieodpowiedzialnego. - Mówiłam mu, żeby na siebie uważał i nie robił głupot, jak wychodzi z domu. To prawa ręka. Nie wiadomo, w którym miejscu mu ją obetną. Czy za łokciem, czy przed samym barkiem - mówi Halina Bąkowska, mama chłopaka - Najważniejsze jednak, że żyje. Bo on przecież spadł z takiej wysokości, że mógł się zabić - dodaje.

Sprawę wypadku wyjaśnia policja.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają