Bary mleczne to miejsca, w których można było zjeść obiad smacznie i tanio. I choć nadal jest smacznie, to już nie tak tanio. Ministerstwo Finansów zmieniło listę produktów, do których dopłaca barom z budżetu. Są na niej nabiał, mąka, ryż, cukier, warzywa i owoce, a dotacje wynoszą 40 proc. ceny surowców. Z początkiem roku lista przeszła lifting, m.in. po to, by było bardziej "polsko". - Dofinansowywane są sok świeży z pomarańczy, bób, bobik i tak dalej - mówi Agnieszka Trusz (31 l.) z baru mlecznego Mewa we Wrocławiu. - A od kiedy pomarańcze są produktem polskim? - pyta zdenerwowana kobieta.
Przeczytaj też: Jacek Rostowski: Deficyt będzie mniejszy niż w 2010 roku
Ceny idą w górę
Z listy 73 produktów wypadła część warzyw, przyprawy i mrożonki, bez których bary nie mogą się obejść. Nowy oszczędnościowy pomysł Rostowskiego już odbił się na cennikach. W warszawskim barze "Złota kurka" za barszcz czerwony z fasolą zapłacimy nie 2,20, a 2,50 zł, pierogi z kapustą i grzybami to już rarytas za 4,60 zł - wcześniej 4,30. Kto będzie mógł - zapłaci, kto inny pójdzie dalej głodny. Dylemat będą mieli niezamożni, emeryci i studenci. - Zmartwiła mnie ta decyzja, bo dochody mam mocno ograniczone. Do domu daleko, więc tylko tu mogę liczyć na tanie i domowe jedzenie - mówi Iwona Pawlak (21 l.), która studiuje w Warszawie dziennikarstwo.
Tak drożeje
Pierogi ruskie z 2,60 zł na 3,10 zł
Naleśniki z serem z 2,10 zł na 2,80 zł
Ziemniaki z wątróbką i surówką z 4,80 zł na 5,90 zł
Barszcz czerwony z fasolą z 2,20 zł na 2,50 zł