Przez ministra zdrowia stracę wzrok! Dramat polskich pacjentów, a resort Arłukowicza bezradny

Oto jak państwo traktuje ledwo widzącego starszego człowieka! Aleksander Wasilewski ponad rok cierpliwie czekał na operację zaćmy, którą miał zaplanowaną na początek 2014 r. Schorowany emeryt bał się, że do tego czasu całkowicie straci wzrok, ale nie pozostało mu nic innego jak tylko czekać! We wrześniu okazało się, że operacji zaćmy nie będzie, bo mazowiecki oddział NFZ rozwiązał umowę z kliniką, której był pacjentem.

Przeczytaj: Bolesław Piecha: Arłukowicza ocaliła bezbarwność

- Przeraziłem się tym bardzo. Nie wiedziałem, co mam robić, żeby nie stracić wzroku, a na kilka tysięcy złotych za prywatną operację mnie nie stać - ucina krótko. Dlatego zrozpaczony udał się kilka dni temu do Ministerstwa Zdrowia. Myślał, że urzędnicy zajmą się jego problemem, że wskażą mu klinikę, w której zostanie wyleczony. Ale w resorcie spotkały go obojętność i chłód. Z recepcji został odesłany do biura skarg i zażaleń. Tam usłyszał, żeby poszedł do innego budynku ministerstwa. A stąd znowu go odesłali... Nikt mu nie udzielił wsparcia.

- Czuję się bezsilny. Widzę coraz gorzej, a państwo i minister Arłukowicz nic sobie z tego nie robią. Odesłano mnie z moimi problemami do domu... - żali się pan Aleksander. Minister Arłukowicz po raz kolejny zawiódł! Jak długo będzie to tolerował premier Donald Tusk (56 l.)? - Oczekuję od ministra, aby do wiosny przedstawił bardzo precyzyjne działania, które w sposób wyraźny doprowadzą do skrócenia czasu oczekiwania i zmniejszenia kolejek. I mówimy tutaj przede wszystkim o tej podstawowej opiece zdrowotnej - zapowiedział szef rządu podczas sobotniej konwencji krajowej PO. Oby to nie były kolejne puste słowa...