Ci pasażerowie, którzy nie mogli zapewnić sobie innej możliwości dotarcia do celu, bezradnie przyglądali się, jak na tablicach świetlnych przy peronach kolejno pojawiają się informacje o 120-minutowych opóźnieniach pociągów.
Panował chaos - nikt na dworcu w Katowicach nie wiedział, o której dany pociąg pojawi się na stacji. Na strajk akurat trafiła dwójka młodych ludzi z Bielska-Białej. Artur Zioło (21 l.) i Diana Gollner (19 l.) wracali z Holandii. Kiedy przemierzyli ponad tysiąc kilometrów i przybyli na dworzec w Katowicach, nie mogli stamtąd ruszyć w dalszą drogę.
Patrz też: STRAJK kolejarzy ZAKOŃCZONY. Stanęło 300 pociągów Przewozów Regionalnych. OPÓŹNIENIA do wieczora
- Jesteśmy wykończeni. Powinniśmy być już w domu, a tymczasem nawet nie wiemy, kiedy przyjedzie nasz pociąg. W informacji poradzono nam jedynie, żeby czekać na peronie - mówili załamani bielszczanie.
Pracownicy Przewozów Regionalnych domagają się 280 zł podwyżki, tymczasem spółka oferuje130 zł i to dopiero od października.