- Zwrot powinniśmy otrzymać do 28 września poprzedniego roku, gdy się upomnieliśmy o pieniądze, naczelniczka skarbówki stwierdziła, że nie jest właściwym organem do wypłacenia należnych nam pieniędzy. Za chwilę nasłała na nas kontrolę i zablokowała konta oraz cały majątek firmy. Robota stanęła, a my musimy zwalniać pracowników i firma się rozpada - żali nam się Krzysztof Dawidowski, dyrektor zarządzający Agronorth.
Naczelnik skarbówki w Wejherowie Katarzyna Ciechocińska unika mediów i nie chce komentować sprawy. Z 250 pracowników w Agronorth zostało zaledwie kilkudziesięciu. Szykują się kolejne zwolnienia. Robotnicy protestują.
- Wysypaliśmy pod skarbówką kilkanaście ton marchewki. Pani naczelnik nie chciała z nami rozmawiać. Jeśli nasza sytuacja się nie zmieni, będziemy dalej protestować. My walczymy o życie nasze i naszych rodzin. Jeśli firma upadnie, to ucierpi na tym nawet 1000 osób. Będziemy walczyć do końca - tłumaczy Wiesław Ziegert, pracownik firmy.