Przez urzędników nie mam za co utrzymać dzieci

- Na dwójkę moich dzieci przysługuje mi 800 złotych alimentów - mówi Urszula Wiktorowicz (27 l.) z mieszkająca we Włochach. - Ponieważ nie płaci ich mój były mąż, powinnam dostać je z funduszu alimentacyjnego od państwa. Teoretycznie od 1 sierpnia można składać wnioski w urzędach dzielnic, ale to bujda na resorach! Byłam ostatnio w urzędzie i jak zapytałam o fundusz, to pani urzędniczka tylko otworzyła oczy. Nie wiedziała, co to w ogóle jest! - irytuje się pani Urszula. - Nie wspominając, że nie miała też w ogóle wniosków do wypełnienia - dodaje kobieta.

Urszula Wiktorowicz bardzo się zdziwiła, bo wszystkie media bębniły, że zbliża się moment ubiegania się o świadczenia z funduszu alimentacyjnego. - Tymczasem urzędy są kompletnie do tego nieprzygotowane - dodaje pani Urszula. - Martwię się, bo chcę jak najszybciej złożyć wniosek, żeby dostać w październiku wyrównanie. A tak to boję się, że przepadnie. To aż 800 złotych - dodaje matka 11-letniego Adriana i 7-letniej Andżeliki. - Potrzebuję pieniędzy na plecaki, zeszyty i książki dla dzieci, na nowe buty dla Adrianka, bo on ciągle wyrasta ze starych - skarży się kobieta.

Opieszałość urzędów dzielnic nie zna granic. Na 18 urzędów, aż 11 nie ma przygotowanych wniosków na fundusz alimentacyjny. Urzędnicy tłumaczą się, że drukarnie nie nadążają z drukowaniem dokumentów. - W tej sprawie proszę przyjść w połowie sierpnia, bo jeszcze nie mamy wniosków. Drukarnie mają mnóstwo roboty - poinformowała reporterkę "Super Expressu" pani z urzędu dzielnicy Bielany.

To śmiechu warte, bo wniosek urząd możne ściągnąć drogą elektroniczną ze strony internetowej Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej i wydrukować. Ale na to urzędasy nie wpadli. - Mieliśmy chwilowe problemy techniczne - przyznaje Daria Porębska, rzeczniczka urzędu dzielnicy Włochy. - Ale teraz już wniosek będzie czekać na tę panią w urzędzie. Zapraszamy - dodaje rzeczniczka. Miejmy nadzieję, że inne urzędy też się szybko ogarną.