Ania K. (16 l.) chciała się zabić. Wybrała blok przy ulicy Polinezyjskiej na Ursynowie. Weszła na dziesiąte piętro. W ustronnym miejscu na korytarzu otworzyła okno. Usiadła na krawędzi. Głośno płakała. Ktoś z mieszkańców zawiadomił służby ratunkowe.
Nastolatka skoczyła, gdy zobaczyła strażaków biegnących ze skokochronem. Chcieli uratować zdesperowaną dziewczynę. Nie zdążyli.
Samobójczyni z impetem przebiła blaszany daszek i spadła na beton. Wokół pojawiła się kałuża krwi, ale okazało się, że Ania żyje! Z bardzo poważnymi obrażeniami zewnętrznymi trafiła na oddział intensywnej terapii szpitala przy ulicy Wołoskiej.
To już kolejna próba samobójcza w tym miesiącu w Warszawie. Dlaczego? - Kobiety do samobójstwa skłania potężny kryzys psychiczny. Wyzwalaczem jest ogólne poczucie bezradności i sensu życia. Dodatkowym czynnikiem może być jesienno-zimowa aura - mówi psycholog Zbigniew Nęcki (60 l.).
Widziałam, jak spadała
- To cud, że ta dziewczyna żyje! Widziałam, jak spadała. Machała rękami. Potem był tylko huk. Boże, jaka tragedia! Musiała mieć ogromne kłopoty w życiu.