Katastrofa myśliwca Mig-29. Na jaw wychodzą nowe fakty w tej sprawie. Pojawiają się także teorie spiskowe. Bo jak to możliwe, że pilot myśliwca Mig-29 przeżył, choć został w maszynie do końca, a samolot spadając na ziemię nie wybuchł? - Naprawdę w kategoriach cudu, ogromnego szczęścia można rozpatrywać takie zdarzenie - powiedział w Onet Bartosz Kownacki z MON. Okazuje się bowiem, że pilot myśliwca Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim nie katapultował się. - Bez wątpienia pilot musiał mieć bardzo dużo szczęścia, że przeżył mimo, że nie opuścił samolotu - podkreślił. Eksperci od razu zwrócili też uwagę na to, że akcja poszukiwawcza trwała aż trzy godziny, a pilota Mig-29 odnaleźli nie wojskowi, ale strażacy i leśnicy. - Dziwne, że to zajęło aż tyle czasu. W tym wypadku powinno się wykorzystać śmigłowiec z kamerą termowizyjną, a nie został użyty podobno ze względu na złą pogodę. Jeśli tak, to dlaczego myśliwiec próbował lądować? Przecież śmigłowce mogą latać w gorszych warunkach niż samoloty - mówi mjr rezerwy, były pilot i ekspert od lotnictwa Michał Fiszer w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press. - Podejrzewam, że doszło do kombinacji awarii technicznych - dodaje.
Sprawdź: Mińsk Mazowiecki. Katastrofa wojskowego myśliwca MIG-29 [NOWE FAKTY]