Jak wiadomo, Waśniewska przestała spełniać warunki zwolnienia z aresztu 12 października ub. roku. Dopiero po kilku tygodniach udało się ją namierzyć i zatrzymać w Turośni Dolnej na Podlasiu. Prokuratura wydała za nią już wówczas list gończy.
Teraz sprawą ucieczki Waśniewskiej zajmie się właśnie prokuratura w Białymstoku. Niewykluczone, że padną zarzuty pomocy w ukrywaniu przed wymiarem sprawiedliwości. A za to grozi nawet do 5 lat więzienia.
Prokuratorzy szczególnie uważnie zapewne zbadają rolę, jaką w ucieczce Waśniewskiej odegrał Krzysztof P. To bezdomny kolega matki Madzi poznany w Krakowie.
Kiedy Waśniewska udzielała "SE" wywiadu 13 października ubiegłego roku, towarzyszył jej właśnie P. Co więcej, chyba nie tylko czystym zbiegiem okoliczności jest fakt, że Waśniewska została namierzona na Podlasiu - w rodzinnych stronach Krzysztofa P.
Sam Krzysztof P. był już wcześniej karany za pedofilię. Jeszcze do niedawna był w okresie warunkowego zawieszenia kary.
Drugim mężczyzną, mogącym pomagać matce Madzi w ukrywaniu się, jest człowiek, który razem z nią zamieszkał w wynajętym w Turośni Dolnej domku. On został przesłuchany tuż po zatrzymaniu Waśniewskiej. Utrzymuje jednak, że nie miał pojęcia, z kim przebywa pod jednym dachem.
Tymczasem 7 stycznia mają się zebrać sędziowie Sadu Okręgowego w Katowicach. Tego dnia zostanie podjęta decyzją, czy przedłużyć Waśniewskiej pobyt za kratami. Teoretycznie okres jej tymczasowego aresztowania kończy się 14 stycznia. Nie wiadomo jeszcze, kiedy ruszy proces Katarzyny Waśniewskiej.