Połowa lutego. Tygodnik "Wprost" publikuje kontrowersyjne zdjęcia erotycznych gadżetów i woreczków z resztkami białego proszku w jednym z warszawskich mieszkań. Jak się później okazuje, są to: kokaina i amfetamina. Z tekstu wynika, że mogły one należeć do Durczoka. Dziennikarz stanowczo zaprzecza i mówi, że to jego prywatna sprawa.
- Te wszystkie gadżety erotyczne i różne przedmioty leżały w mieszkaniu od imprezy sylwestrowej. Kamila w tym dniu nie było. Był 16 stycznia, kiedy pojawił się właściciel mieszkania i zrobił zdjęcia tego bałaganu. No i Kamila powiązano od razu z narkotykami, a on nie ma z kokainą ani amfetaminą nic wspólnego - mówi nam anonimowo jedna z przyjaciółek Durczoka.
Czy tak faktycznie było? Zapytaliśmy Elżbietę Wycech (30 l.), która mieszkała w wynajmowanym mieszkaniu i również przyjaźniła się z Durczokiem. - Nie komentuję sprawy - ucięła tylko. Także właściciel mieszkania biznesmen Zbigniew Tomczak (55 l.) nie był w tej sprawie rozmowny. - Nie wiem nic na ten temat. Od tego jest policja, by znaleźć osobę, do której należały narkotyki - mówi nam Tomczak.
Dla Durczoka zeznania cytowanej przez nas przyjaciółki mogą okazać się kluczowe. Stołeczni śledczy od ponad miesiąca prowadzą w tej sprawie dochodzenie. Chcą wyjaśnić: do kogo należały narkotyki i w jaki sposób znalazły się w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie.
- Postępowanie trwa. Zleciliśmy badanie DNA osób, które mogą mieć związek ze sprawą, w tym Kamila Durczoka. Wszystkie wyniki powinny być znane w kwietniu - mówi nam Paweł Wierzchołowski, szef Prokuratury Rejonowej na Mokotowie, która prowadzi sprawę.Spokojny o losy postępowania i wyniki badań jest prawnik Kamila Durczoka mec. Jacek Dubois (53 l.). - Pan Durczok od samego początku powtarzał, że nie ma nic wspólnego ze sprawą. Pomówienia powielane przez tygodnik "Wprost" znajdą swój finał na sali sądowej - mówi nam Dubois.
Zobacz: Kamil Durczok NIE WRÓCI do TVN! To już pewne
Polecamy: Kamil Durczok zgodził się na badania DNA po publikacji Super Expressu!