Bezbronna dziewczynka zginęła od kilkunastu ciosów, które zadał jej rodzony ojciec. Dzieciobójca próbował potem sam się ukarać, wbijając sobie nóż w brzuch, ale nie udało mu się popełnić samobójstwa.
Patrz też: Zabił i zgwałcił ciężarną a teraz chce ułaskawienia
Daniel D. był sam w mieszkaniu z Emilką, gdy nagle zaatakował bezbronne dziecko. Dźgał je nie tylko w plecy, ale też jak opętany ciął po piersiach. Przestał, gdy dzieciątko leżało już na podłodze w kałuży krwi. Wtedy ochłonął. Gdy do niego dotarło, co zrobił, zadzwonił na policję.
- Przyjedźcie, zabiłem własne dziecko - wyznał kamiennym głosem i podał adres. Kilka minut później na miejscu pojawił się patrol policji. Daniel D. był spokojny. W pokoju na podłodze leżała jego córeczka. Już nie żyła. - Od jakiegoś czasu miałem problemy psychiczne - tylko tyle z siebie wydusił morderca. Szybko wyszło na jaw, że po zabiciu dziecka sam postanowił z sobą skończyć. Nóż, którym uśmiercił Emilkę, wbił sobie kilkakrotnie w brzuch. Teraz leży w szpitalu, gdzie przeszedł operację, ale jego życiu nic nie grozi. Przez całą dobę jest pilnowany przez dwóch policjantów. Na razie lekarze nie zgodzili się na jego przesłuchanie.
ZOBACZ Otwock: 19-latka owinęła sobie pytona pod dekoltem (FOTY)
Rodzina dzieciobójcy jest w szoku. Jego żona Marzena D. (30 l.) jest pod opieką psychologa. O śmierci córeczki dowiedziała się przed blokiem, gdy ze starszym dzieckiem, Szymonkiem (4 l.), wracała ze szpitala. Straszna wiadomość raziła ją niczym piorun. Zszokowana straciła przytomność na klatce schodowej. Teraz razem z synkiem znalazła schronienie u matki w Muszynie.
Czytaj dalej >>>
- Nie możemy uwierzyć w to, co się stało - szwagrowi zabójcy łamie się głos. - Nie pił, zajmował się dziećmi, dbał o rodzinę. Dlaczego to zrobił?! - zadaje pytanie. Podobnie jak wielu zszokowanych ludzi.
Zbrodnia przeraziła każdego, kto znał tę rodzinę. Daniel i Marzena byli przykładnym małżeństwem. On pracownik zakładu energetycznego, ona pracownica jednego z nowosądeckich urzędów. Dzieci były ich oczkiem w głowie. Jeszcze niedawno Daniel D. był widziany przed blokiem, jak figlował z dziećmi i obrzucał się śnieżkami.
- Nic, tylko opętał go szatan - na osiedlu aż huczy od domysłów. Trudno się dziwić, skoro tak strasznej zbrodni dopuszcza się człowiek stawiany innym za wzór. Śledczy już zapowiadają, że zostanie on przebadany przez biegłych psychiatrów. Od tego będzie zależeć jego przyszłość. Oprawcy grozi dożywocie.