Wychłodzona i odwodniona dziewczynka trafiła do szpitala. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Nie chciałam zrobić krzywdy córeczce - powiedziała "Super Expressowi" Magdalena Paćkowska (34 l.), mama Weroniki. - Musiałam po prostu wyjść z domu, a nie mogłam zabrać małej ze sobą. Przywiązałam ją paskiem do framugi, żeby sobie nie zrobiła krzywdy. Jest taka żywa... - dodała kobieta.
Uwięzioną w domu Weroniczkę znalazła Małgorzata Elwertowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
- Spotkałam Magdę na ulicy. Była z trójką dzieci. Zapytałam ją, gdzie jest Weronika. Odpowiedziała, że u babci - opowiada pani Małgorzata. Jak mówi, to intuicja podpowiedziała jej, że dzieje się coś złego... - Poszłam do domu Magdy. Drzwi były zamknięte. Przez okno zobaczyłam jednak dziecko przywiązane za nóżkę do framugi. Pętlę z parcianego paska miała zaciśniętą na kostce... Od razu zadzwoniłam na policję - mówi pracownica MOPS.
Zobacz: Duch matki każe mi haftować. Zdzisław Lewiński z Czestochowy już jest sławny [ZDJĘCIA]
Policjanci weszli przez okno i uwolnili dziecko. Wychłodzona Weronika trafiła do szpitala. Jej matka została przesłuchana i wypuszczona na wolność. Kobieta sama wychowuje czwórkę dzieci. Jej mąż nie żyje. Sąd nie chciał zatrzymywać matki, by nie pozbawiać maluchów opieki.
- Bardzo żałuję tego, co zrobiłam - mówi nam pani Magdalena. - Wyszłam tylko na chwilę, chciałam pożyczyć pieniądze i kupić mleko... - zarzeka się kobieta.
Sprawą zajęła się prokuratura. Wiadomo, że po wyjściu ze szpitala Weronika trafi do pogotowia opiekuńczego. Co stanie się z innymi dziećmi, zdecyduje sąd rodzinny.
Magdalena Elwertowska (50 l.) z MOPS w Lipnie: To ja znalazłam dziecko
- Weronika została pozostawiona bez opieki. Matka przywiązała ją paskiem do framugi. Nie uważam jednak, że Magdalenie Paćkowskiej trzeba zabrać dzieci. Kobieta nie pije alkoholu. Dba o potomstwo tak jak może. Popełniła błąd, ale mam nadzieję, że ta sprawa nią wstrząśnie.