Przywódcy Europy chcą poznać Obamę

2009-04-01 4:45

O tym, po co prezydent Stanów Zjednoczonych przyjeżdża do Europy na szczyt G20, NATO i Unii Europejskiej rozmawiamy z amerykanistą Zbigniewem Lewickim

"Super Express": - Jutro Barack Obama przyjeżdża na szczyt najbogatszych państw świata - G20 do Londynu. Następnie ma uczestniczyć w szczycie NATO w Strasburgu, a potem Unii Europejskiej w Pradze. To bardzo bogaty program. Jaki właściwie jest cel wizyty prezydenta USA w Europie?

Zbigniew Lewicki: - Cel wizyty Obamy w Europie jest dość oczywisty. Nowy prezydent supermocarstwa nie jest znany na Starym Kontynencie. Przywódcy europejscy chcieliby poznać jego poglądy, jak również propozycje rozwiązania szeregu światowych problemów, przede wszystkim problemów gospodarczych. To zatem głównie kwestia poznania się, Europa musi poznać Obamę, a Obama Europę.

- A jeśli chodzi o konkrety?

- Jednym z najważniejszych momentów tej wizyty będzie szczyt państw G20, na którym poruszone zostaną kwestie związane ze światowym kryzysem finansowym. Poza tym powstały po II wojnie światowej system współpracy nie odpowiada już dzisiejszym potrzebom i dlatego też najbardziej uprzemysłowione państwa świata muszą wypracować nowe formy wzajemnego wspierania się. Mają bowiem świadomość, że w innym przypadku światowej gospodarce grozi totalna katastrofa.

- Czego możemy się spodziewać po szczycie NATO?

- Obecnie NATO przeżywa kryzys. Ogromna większość członków Sojuszu nie jest skłonna ponosić kosztów uczestnictwa w nim, kosztów nie tylko finansowych, ale także osobowych, związanych np. z wysyłaniem swoich żołnierzy w różne rejony konfliktu. Moim zdaniem takim testem dla NATO jest Afganistan i niestety Sojusz tego testu nie zdaje. Poza tym członkowie NATO nie mają wspólnej strategii, a finanse Sojuszu coraz bardziej się kurczą. Również dla Stanów Zjednoczonych uczestnictwo w Sojuszu jest coraz bardziej kosztowne, a i cel jego istnienia niezwykle wątpliwy. Tak więc przed Europą stoi zadanie przekonania Obamy, że taka organizacja jak NATO jest jednak potrzebna.

- Przedstawiciele Czech i Polski zapowiedzieli, że będą rozmawiać z prezydentem Obamą o tarczy antyrakietowej...

- Słyszałem o planach takich rozmów, ale moim zdaniem nie ma to najmniejszego sensu. Przecież Amerykanie bardzo wyraźnie powiedzieli, że zastanawiają się nad celowością zbudowania tej instalacji. Prezydent Obama nie podejmie żadnej decyzji, zanim te analizy nie zostaną zakończone. W związku z tym nie powinniśmy się zachowywać jak przebierający nogami niecierpliwy absztyfikant, tylko poczekać na postanowienia rządu USA. Amerykanie wiedzą, że Polacy i Czesi zgodzili się na tarczę, podpisali dokumenty i w związku z tym nie bardzo wiem, co miałoby tu stanowić przedmiot dyskusji, która może tylko wywołać złe wrażenie i postawić nasz kraj w bardzo niekomfortowej sytuacji. Moim zdaniem tego typu rozmów po prostu nie należy prowadzić. Nie zapominajmy również, że tarcza antyrakietowa leży w interesie Stanów Zjednoczonych.

- Znów doszło do sporu kompetencyjnego między prezydentem Kaczyńskim a premierem Tuskiem dotyczącego tego, który z nich spotka się w Pradze z Barackiem Obamą...

- Protokolarnie Polskę powinien reprezentować prezydent, merytorycznie premier. Ponieważ obaj panowie nie potrafią tego między sobą ustalić czy chociażby rzucić monetą, jedyną instytucją, która może odpowiedzieć na to pytanie, pozostaje Trybunał Konstytucyjny.

Zbigniew Lewicki

Amerykanista, profesor w Instytucie Badań Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Warszawskiego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki