To podobna historia jak w przypadku matki Madzi z Sosnowca. Jeśli doszło do wypadku, a rodzic nie wzywa pogotowia, nie prosi o pomoc sąsiadów, nikogo nie alarmuje, to dowód, że ma coś na sumieniu, że coś jest nie w porządku - powiedział w rozmowie z portalem wp.pl dr Jacek Pobocha.
Jeśli nie szuka pomocy, świadczy to o tym, że okoliczności śmierci dziecka musiały być zupełnie inne. Jeśli zgon nastąpiłby natychmiast, można by założyć, że np. doszło do wypadku podczas nieobecności matki. Gdy zorientowała się, że dziecko nie żyje, bała się, że zostanie uznana winną, dlatego postanowiła za wszelką cenę to ukryć. Tutaj jednak z sekcji zwłok wynika coś innego - tłumaczył były prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
Dr. Pobocha podkreślił też, że dla Beaty Ch. konkubent był ważniejszy niż dzieci. Kobieta wcześniej porzuciła już rodzinę, co oznacza, że jej instynkt macierzyński nie działał prawidłowo.