Dziewczynka jak co dzień przyjechała autobusem linii 105 ze szkoły w Bezrzeczu do rodzinnej wsi. Wysiadła na przystanku, weszła do przydrożnego zajazdu i zjadła posiłek, a następnie ruszyła w kierunku domu. Była godz. 16.30. - Z widzenia znałem tę dziewczynkę, wiedziałem, że mieszka blisko - mówi Tomasz Korżak (44 l.), właściciel knajpki. Maję zarejestrowała też kamera monitoringu umieszczona na zewnątrz zajazdu. Na nagraniu widać, jak dziewczynkę mija opel vectra. Następnie się cofa. Zasłania dziewczynkę. Nie widać, czy do niego wsiada, ale samochód rusza gwałtownie. Podejrzenie uprowadzenia stało się realne. Na nogi postawiono setki funkcjonariuszy, do akcji ruszyły śmigłowiec, samolot bezzałogowy typu dron oraz psy tropiące. Zaginięcie zgłoszono w Child Alert, szeroko zakrojonej akcji informującej o poszukiwanych dzieciach. Policjanci dotarli do właściciela auta, który oświadczył, że użyczył je znajomemu. Zaczęły się więc poszukiwania kierowcy opla.
Policja nawiązała współpracę z Niemcami, bo z nagrania monitoringu wynikało, że auto odjeżdża w stronę granicy. Wczoraj udało się odnaleźć Maję w okolicy Anklam dzięki informacji od niemieckiego obywatela. Zaciekawił go widok zaparkowanego na skraju lasu opla na polskich numerach. Dziewczynka była w aucie z Adrianem W. (31 l.). To Polak romskiego pochodzenia.
Mężczyzna został zatrzymany przez niemiecką policję. Jak wyjaśnił rzecznik KGP Mariusz Sokołowski, był już wcześniej notowany za porwanie 9-letniego dziecka w Wielkiej Brytanii, gdzie odbywał wyrok. - Mężczyźnie za uprowadzenie dziewczynki grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Będziemy wnioskować o jego ekstradycję - mówi Jacek Kowalski z prokuratury w Szczecinie.