"Kocham Cię z całego serca (… ), ale wiem o tym, że jestem przyczyną udręki i prześladowań. Szkodzę Tobie, Twojej rodzinie i wszystkim, którzy są z nami. Nie mogę tak dalej żyć. Nie zasługujesz na to!" - list, który Katarzyna Waśniewska (22 l.) pozostawiła mężowi, brzmi jak głos rozpaczy, miłości i wyrzeczenia.
Ale zdaniem psychologa to pozory. - Ten list jest w stylu Kasi - ocenia prof. Zbigniew Nęcki. - Nie ma tu zwątpienia ani dialogu, jest narzucenie swojej decyzji. Pisze, że ucieka dla dobra Bartka, ale ja jej nie wierzę, bo ktoś, kto naprawdę dba o drugą osobę, nie kopie jej jak psa, tylko z nią rozmawia, przegaduje problem - ocenia.
Po co ten nieszczery ton? - Kasia chciała uniknąć wariograficznych badań za wszelką cenę, chce coś ukryć tak bardzo, że bardziej jej na tym zależy niż na czymkolwiek innym - mówi prof. Nęcki.
- Jej celem jest próba maskowania ciemnych stron własnego działania. Przecież gdyby poddała się badaniu, prawda wyszłaby na jaw. Zatem chce, by prawda pozostała w ukryciu. Jaka? Możemy tylko domniemywać - mówi ekspert.
Zdaniem psychologa list, choć pożegnalny, nie jest pożegnaniem z życiem. - To nie jest list samobójcy, napisała go osoba, która postanawia bardzo głęboko się ukryć, a nie się zabić - ocenia prof. Nęcki.