Sprawę masowej śmierci pszczół opisał portal Lębork24.info. Według mieszkańców okolicznych domów, rolnik zaczął spryskiwać pole około godziny 17. O tej porze pszczoły są bardzo aktywne. Niemal wszystkie, które zbierały wówczas nektar z kwiatów rzepaku, padły na miejscu. Część jakoś doczłapała się do uli. Tam jednak podzieliły los tych owadów, które zdechły na polu. - Niestety pszczoły w ulu, które wykryją zagrożenie, w tym dziwny zapach od innych pszczół, zabijają je. W ten sposób, skażona pszczoła, nie zatruwa całego ula. Przez oprysk na tym polu straciłem 11 rodzin, ale to nic w porównaniu do tego co stracili niektórzy koledzy - żali się w rozmowie z lęborskim portalem jeden z pszczelarzy. Łącznie miały zginąć pszczoły z 200 uli. Pszczelarze wysłali już zatrute owady do specjalistycznego laboratorium. Zapowiadają, że potem będą walczyć o odszkodowanie za poniesione straty.
ZOBACZ TAKŻE: Koszmar z serialu okaże się prawdą? Roboty zapylą uprawy