PUCK: Dzieci NIE MIAŁY SINIAKÓW. Nie wiadomo CO ZAWIODŁO

2012-09-20 14:49

Beata Kryszak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, nie ma nic do zarzucenia ani sobie, ani swoim pracownikom. Jej zdaniem nie było żadnych sygnałów, że w rodzinie zastępczej źle się dzieje. - Nie umiem powiedzieć, co zawiodło - podsumowuje.

Beata Kryszak, dyrektor Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku, nie ma nic do zarzucenia ani sobie, ani swoim pracownikom. jej zdaniem rodzina była objęta nadzorem, po śmierci pierwszego dziecka pomagał jej psycholog, nie było żadnych sygnałów, że dzieci są bite lub źle traktowane.

Kryszak jest przekonana, że rodzina była objęta fachowym nadzorem. W pierwszym tygodniu po śmierci Kacperka (3l.) psycholog bywał w rodzinie codziennie, później - średnio raz na tydzień. Rozmawiał on zarówno z rodzicami, jak i z dziećmi.

- Nie umiem powiedzieć, co zawiodło - mówi. Zaznacza, że szkoła również nie przekazywała im żadnych sygnałów o złej sytuacji dzieci.

Beata Kryszak nie potrafiła jednak odpowiedzieć na wiele pytań - między innymi o to, ile było wizyt psychologów w rodzinie. Jej zdaniem wszystko jest w dokumentacji, którą obecnie sprawdzają kontrolerzy. W środę w Centrum Pomocy Rodzinie rozpoczęła się bowiem kontrola zlecona przez wojewodę pomorskiego. Urzędnicy sprawdzą, czy nadzór nad rodzina przebiegał prawidłowo.

Kryszak nie czuje się winna ponieważ jej zdaniem wszystkie procedury zostały spełnione. Rodzina zastępcza przeszła testy, miała dobrą opinię, chodziła do kościoła.

Anna Cz. i Wiesław Cz. przyznali się winy. Katowali oni dzieci od stycznia. Sąd zadecydował o ich areszcie. Annie Cz. grozi dożywocie, zaś jej małżonkowi - 10 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają