Pułkownik Przybył ostrzega dziennikarzy: Nie chciałbym nikomu zrobić krzywdy

2012-02-14 3:00

Po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego płk Mikołaj Przybył (41 l.) nabrał wody w usta. Wczoraj dziennikarzy próbujących z nim porozmawiać ostrzegł, że "nie chciałby teraz nikomu zrobić krzywdy".

Przybył opuścił szpital na własne życzenie w nocy z piątku na sobotę. Na jego twarzy nadal widoczna jest rana po postrzale z pistoletu. Blizna jeszcze długo będzie przypominała o dramatycznych wydarzeniach w prokuraturze wojskowej.

Wczoraj z Przybyłem próbowali porozmawiać pod domem dziennikarze TVN24, jednak prokurator ich zbył. - Nie będzie żadnych komentarzy. Absolutnie nie udzielam już żadnych informacji (…). Ja muszę normalnie funkcjonować, tak że uprzejmie proszę (…). Nie chciałbym teraz zrobić krzywdy nikomu, wyjeżdżam, muszę jechać po leki - powiedział jedynie. Co miał na myśli, mówiąc o niezrobieniu nikomu krzywdy - tego nie wiadomo. Wczoraj jego telefon milczał.

W sprawie postrzału w policzek toczy się cały czas postępowanie przed Wojskową Prokuraturą Okręgową w Warszawie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki