Zeznania maltretowanej kobiety wstrząsnęły śledczymi i sędziami, którzy słuchali ich podczas rozprawy.
Aneta S. spędziła dwa dni w ciemnej piwnicy. Oprawca wetknął jej do buzi szmatę i obwiązał głowę taśmą. Wszystko, by kobieta nie mogła wezwać pomocy. Unieruchomił ją, wiążąc ręce i nogi. Na głowę dodatkowo włożył worek.
Grzegorz N. gwałcił Anetę przez 48 godzin. Odwiązał jej usta tylko na chwilę. By wyciągnąć od niej PIN-y do kart kredytowych. Z konta akwizytorki wypłacił w sumie prawie 2 tys. zł. Zabrał jej też biżuterię, którą zastawił ze swą konkubiną w lombardzie.
Jak udało mu się zwabić kobietę do swego samochodu? Anna S. zajmowała się zbieraniem reklam do jednego z pism. Do jej zadań należało pozyskiwanie nowych ogłoszeniodawców. Grzegorz N. skontaktował się z nią w lipcu tego roku. Przedstawił się jako budowlaniec zainteresowany współpracą. Poprosił ją o spotkanie na wsi pod Puławami. - Tam potraktował ją gazem i grożąc nożem, skrępował taśmą. Następnie położył kobietę na tylnym siedzeniu swego auta i zgwałcił - zdradza ustalenia śledztwa sędzia Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Zobacz: Mały Damian: nigdy nie poznałem swojego taty... I ty napisz list do świętego Mikołaja
Skrępowaną kobietę zawiózł pod swój dom przy ul. Partyzantów w Puławach. Na nogi i głowę zarzucił jej worki jutowe i zaniósł do piwnicy. Skrępowaną cisnął jak worek ziemniaków na podłogę. Potem gwałcił i straszył nożem.
Kiedy już nasycił swe chore żądze, wyprowadził ją z piwnicy i wywiózł na przedmieścia Puław. Tam zostawił. Pani Aneta opowiedziała o wszystkim policji. Funkcjonariusze szybko aresztowali zwyrodnialca i postawili go przed sądem. Proces Grzegorza N. będzie się toczył niejawnie ze względu na dobro jego ofiary. Aneta S. do sądu przyszła wprost ze szpitala. Grzegorz N., ojciec czwórki dzieci, w sądzie nie wyglądał na przybitego tym, co zrobił. Z kamienną twarzą spoglądał na ofiarę.